Johnny Pollack Johnny Pollack
398
BLOG

PETRU KUPUJE JANOWI GROSSOWI BILET DO TEATRU

Johnny Pollack Johnny Pollack Kultura Obserwuj notkę 5

     Byłem na nocnym maratonie filmowym Igrzysk Śmierci. Wróciłem, odespałem noc i po raz kolejny przekonałem się, że prawdziwe igrzyska śmierci toczą się nie na ekranie kinowym, ale telewizora oraz monitora, jeśli nieopatrznie wejdziemy na jakąś stronę. Co prawda, jeszcze, na obecnym etapie, nie dominuje w przekazie telewizyjnym zarąbywanie się nawzajem maczetami, albo innym tego typu sprzętem, losowo wybranych uczestników. Póki co, większość ochotników musi eliminować się śpiewem, tańcem, gotowaniem jajek na czas, albo pozowaniem dla wietnamskich projektantów mody. Ale i śmierć na ekranie jest nieodzownym eventem w dzisiejszych czasach. Mamy zatem zamachy w Paryżu, mamy bojowników ISIS odrąbujących głowy chrześcijanom i tajemnicze zgony niewygodnych z jakiś powodów ludzi.

     Mamy też tego nowoczesnego Petru, który w towarzystwie człowieka przypominającego mi wyglądem Klausa Kinskiego, walczy o wolność słowa. Wolność słowa. Tak to ważna rzecz ta wolność. Cała akcja tego eventu zatytułowanego „Wredny PiS zamyka usta artystom” odbywa się, co ważne i ciekawe, we Wrocławiu. Nie wiem czy to tam właśnie Petru strzelił sobie fotkę z tym drugim, będącym jak się okazuje, zwyczajnym alfonsem, którego jakiś znajomek uczynił kiedyś dyrektorem teatru. I teraz ten ktoś każe mu wrócić do profesji i zatrudnić jakieś damsko – męskie prostytutki do tegoż teatru właśnie. No i cóż może zrobić ten biedak o fizjonomii Nosferatu? Wykonać polecenie, wszak podpisane cyrografy nie płoną!

     Dlaczego Wrocław jest tu kluczowy? Bo jak zauważył kiedyś słusznie Grzegorz Braun, funkcjonujący tam układ sięga czasów, gdy stacjonowały tam wojska sowieckie i ich zabezpieczenie, czyli GRU. Poza tym w tamtejszym konsulacie niemieckim zatrudniona jest olbrzymia ilość urzędników. Stamtąd właśnie mamy też tego pornowoczesnego Petru, który pieje teraz głośno o wolności słowa i Mateusza Morawieckiego, który nadal jeszcze milczy, nie tylko w tej, ale i innych sprawach. Na przykład jak to możliwe, żeby syn największego „terrorysty” PRL – u, zrobił tak oszałamiającą karierę w bankowości trzeciej erpe… I nie tylko bankowości. Jak podaje wiki: „W 1998 został zastępcą dyrektora Departamentu Negocjacji Akcesyjnych w Urzędzie Komitetu Integracji Europejskiej. Był członkiem zespołu ministerialnego negocjującego warunki przystąpienia Polski do Unii Europejskiej w kilku obszarach”. Niestety nie podaje w jakich to obszarach negocjował te warunki nasz nowy minister. Może właśnie w obszarze wolności słowa, o które teraz walczy jak lew PornoPetru, który nazwał w jakimś wywiadzie Morawieckiego juniora swoim „kolegą”?...

     Niedaleko Wrocławia swego czasu swoje dramatyczne perypetie z wolnością słowa właśnie, przeżywał, świętej pamięci już dziś, dr Dariusz Ratajczak, historyk oskarżony o różne bezeceństwa słowne. Nie pamiętam, aby pan Petru, który już funkcjonował w przestrzeni publicznej, walczył wtedy o wolność słowa z takim samym zapałem jak teraz w sprawie tego wrocławskiego Nosferatu i jego burdelu, tzn. teatru. No ale może wówczas zajęty był za bardzo noszeniem teczki za Balcerowiczem i nie miał czasu na takie głupstwa. Nie to co teraz! Nareszcie wybił się, odkuł, przestał być doradcą, a sam stał się prezesem i ma czas na walkę o Polskę!

     Dlatego liczę właśnie na to, że ów event się rozwinie i gdy prof. Gliński nie zdecyduje się jednak na randkę do teatru z panem Petru, ten zaprosi tam Jana Tomasza Grossa. On w końcu też bohatersko walczy o wolność słowa. No chyba, że Petru pójdzie tam ze swoim „kolegą” bankowcem? Ale to chyba jeszcze nie czas na taki event?...

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura