Johnny Pollack Johnny Pollack
471
BLOG

O FAŁSZYWYCH NARRACJACH CZYLI KTO I DLACZEGO PISZE NAM HISTORIĘ?

Johnny Pollack Johnny Pollack Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 26

„Jak się pisze i rozumie historię” – taki tytuł nosi książka nieżyjącego już profesora Jerzego Topolskiego, którą kazano mi czytać gdy pełen młodzieńczego zapału i dobrych chęci (którymi piekło jest wybrukowane) studiowałem ów kierunek na uniwersytecie. I ja, pomimo że natura moja przepojona jest nieskończonymi pokładami lenistwa, książkę ową prawie w całości przeczytałem. Dziś niewiele z niej już pamiętam, ale tytuł ten dźwięczy mi w uszach cały czas. Bowiem stwierdzam po latach swoich studiów, w miarę jak szamańskie specyfiki, które mi aplikowano wietrzeją z głowy, że historię pisze się i rozumie źle. Musimy na początku naszych rozważań dokonać uściślenia pojęć, aby wiedzieć z jakimi zwierzętami mamy do czynienia i jak należy je traktować, aby nie zostać pożartym. Zwierzęta te bowiem to prawdziwe, krwiożercze bestie, ryczące i krążące wokół nas w celu pożarcia właśnie.

Historia jest przede wszystkim propagandą. Jej celem jest uzasadnianie wszelkich kłamstw, matactw, manipulacji i najgorszych zbrodni jako słusznych i dobroczynnych działań dla dobra ludzkości. W służbie postępu rzecz jasna. Jest takie powiedzenie, że historię piszą zwycięzcy. I jest to powiedzenie jak najbardziej prawdziwe. I ponure zarazem. Ale prawda może być ponura, nic jej to nie zaszkodzi w byciu prawdą. Jeden z naszych zaborców, król pruski, powiedział kiedyś, że zabierzemy (my Prusacy) Polakom Wielkopolskę i Pomorze, a moi historycy uzasadnią dlaczego. I uzasadniali ochoczo, a jakże. Warto więc sobie uzmysłowić, kto stworzył nam naszą narrację historyczną, kto jest owym zwycięzcą? Nie muszę chyba dodawać, że my nie należymy do tego grona, lecz do grona przegranych. Skoro tak, a jest tak, zapewniam, zastanówmy się kto napisał nam historię i podał ją do wierzenia. Jest ona bowiem bardziej przedmiotem wiary niż wiedzy.

Jest zatem historia propagandą tworzoną przez zwycięzców, aby uspokoić przegranych i wmówić im, że wszystko jest ok. Że ich niewolniczy stan jest najlepszy ze wszystkich możliwych i mają z niego nieustannie się cieszyć. A żeby nie było im smutno, konstruuje się owe narracje historyczne, które są całkowicie przenicowaną wersją dziejów. Tworzy się zatem mity, które przykryć mają fakty, a wszystko to dla dobra skolonizowanych narodów. Mówiąc krótko, by żyło się im lepiej, a przynajmniej, żeby tak czuli. Wystarczy jednak poskrobać tynk, żeby zobaczyć, że pod spodem wyłazi nam zupełnie inny obrazek. Ci bowiem, którzy tworzą owe narracje nie są tak doskonali jak im się to na uniwersyteckich kursach szamańskich wmawia. Popełniają błędy i od czasu do czasu coś chlapną na kartach swoich książek. Z obfitości serca usta mówią, można by rzec. Wystarczy jedno niewinne zdanie, które może stać się dla nas drogowskazem. Wskazać kierunek wyjścia z piekielnych kręgów, w jakie nas wtłoczono, wmawiając, że to raj. Trzeba tylko pociągnąć za tę niteczkę i pruć, pruć i jeszcze raz pruć!

Jak konstruuje się narracje historyczną? Przede wszystkim od dziecka uczymy się o królach i sławnych wodzach. A więc poznajemy dzieje przez pryzmat tzw. wybitnych jednostek, które wywrzeć miały piętno na bieg naszych dziejów. Używam określenia „tak zwanych wybitnych”, bowiem kiedy troszkę poskrobiemy, albo zaczniemy pociągać za tę niteczkę, może okazać się, że nie mamy do czynienia w cale z osobą tak wybitną, jak nam się to przedstawia. A czasem wręcz bohater ten to zwyczajny, skończony gamoń, któremu grono zawodowych kłamców zrobiło dobry pijar. I wystarczy odpowiedzieć sobie na pytanie po co to zrobiono, na czyje zlecenie i za czyje pieniądze. Pieniądze bowiem są tu ważne, nawet najważniejsze. Takiego bohatera struga się bowiem z banana, albo innego tworzywa w celu przekręcenia lub pomnożenia czyjegoś sporego budżetu, a ten nieszczęśnik ma taki przekręt przykryć swoimi „wybitnymi” dokonaniami, odwrócić naszą uwagę od spraw ważnych – czyli istoty owego finansowego przewału i zwrócić ją w stronę nieistotną, ot np. jakąś efektowną wojnę z dużą ilością malowniczych bitew, o których potem pisze się wiersze, na podstawie których maluje się obrazy, pisze powieści i kręci filmy. A wszystkie te dzieła sztuki zastępują z czasem opasłe naukowe tomiska, do których nikt już nie zagląda i sfera tzw. kultury popularnej unieważnia uniwersytet i jego szamanów. Ja wiem, że powinienem dawać przykłady, ale spokojnie proszę się nie denerwować. Przykłady też będą. „Nie za wiele od razu, mamy czas” jak mówił pułkownik Kuklinowski przypiekając ogniem związanego Kmicica.

Mamy zatem owych wybitnych bohaterów, sławnych wodzów, założycieli dynastii itd. Chodzące mity, na których zbudowano nam tożsamość duchowo – intelektualną. Aby było miejsce dla owych struganych ludzików trzeba było uprzątnąć pola i wygarnąć z niego do worka na śmieci tych, którzy mogliby w tym konstruowanym przez tańczących szamanów przekazie coś zakłócić. A kto jest w tym szemranym procederze zawadą numer jeden? Niewątpliwie święci Kościoła Katolickiego. Dlatego zrobiono wszystko, aby owych świętych maksymalnie nam zohydzić, albo ośmieszyć. Przedstawiono nam ich jako bandę przygłupów, nieprzystosowanych do życia, którzy pętają się gdzieś tam na obrzeżach ważnych wydarzeń i przeszkadzają wielkim świata tego w nieuniknionym „straszliwym dziele reformowania świata”. Co innego świeccy święci, walczący w awangardzie postępu! Tych zawsze mamy dużo u siebie i zawsze mamy ich wielbić.

Ale nie tylko w taki sposób przedstawia nam się dzieje. Nie tylko przez pryzmat wybitnych jednostek. Marksistowska herezja ukazuje nam historię jako ciąg zdarzeń, których motorem napędowym są masy. Niezadowolone, ciemiężone masy ludowe dokonują w końcu czynów wielkich, zrzucają tyranów, nawet tych wybitnych i reformują świat we właściwym kierunku. Ta narracja także ma przykryć nam istotę stanu rzeczy, czyli kto i za ile dokonał danej rewolucji, kto na niej zarobił, a kto był głównym wrogiem. Ale jak zawsze wystarczy popruć…

Kogo zatem możemy nazwać owym zwycięzcą, piszącym nam historię? Kto konkretnie stworzył historię Polski? O tym niedługo…


 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura